piątek, 5 lipca 2013

Spotkajmy się w kawiarni

Właśnie przeczytałam świetną powieść na letnie upalne dni. Przeczytałam to mało powiedziane, bo akcja w książce biegła jak w dobrym filmie, więc czytając „Spotkajmy się w kawiarni” miałam przed oczami typowe obrazy z jakiejś sympatycznej komedii romantycznej lub lekkiego filmu obyczajowego, bo do takiego gatunku pretenduje ta powieść. (Teraz nie dziwi mnie fakt, że ponoć Reese Witherspoon kupiła prawa do adaptacji filmowej).


Akcja powieści rozgrywa się w Londynie, gdzie główna bohaterka Issy, niemalże w jednym momencie, traci wszystko, co było dla niej bardzo ważne, pracę, chłopaka, poczucie wartości. Jednak pozostało jej coś, co do tej pory traktowała jako hobby, coś co wyniosła z dzieciństwa, co było świetnym remedium na zły humor, ale i idealnym towarzyszem do świętowania radości, a było to… pieczenie babeczek. I to właśnie te cudne słodkie maleństwa stały się punktem zaczepienia w jej życiu, które pozornie legło w gruzach. Przy wsparciu ukochanego dziadka, Joe, przyjaciółki Helen, przystojnego doradcy finansowego Austina (z naciskiem na przystojnego) oraz wielu nowo poznanych osób, Issy otwiera kawiarnię. Jednak jak wyglądało to od początku, co się działo, i jakie były skutki, tego musicie dowiedzieć się sami, do czego gorąco zachęcam.

Jednak pamiętajcie, że nie jest to powieść na dwutygodniowe wakacje, raczej na leniwy weekend, bo tyle właśnie zajmie jej przeczytanie, a to za sprawą lekkiego, sprawnego języka, wartkiej akcji i ciekawych przygód, spisanych na prawie 500 stronach!

Zapomniałabym o tym co najważniejsze, w książce znajduje się kilkanaście przepisów na muffinki, cupcakesy, babeczki i inne słodkości, które towarzyszyły Issy w jej przygodach, a dla każdego miłośnika pieczenia, na pewno będą źródłem inspiracji.

To powieść, która będzie miłym odpoczynkiem od gotowania, ale po lekturze której na pewno popędzicie do kuchni;) Poza tym fajnie jest poczytać o tym, że marzenia się jednak spełniają i najważniejsze w życiu jest podążanie za nimi – taki banał, ale czasem trzeba sobie o nim przypominać:)

O tym jak słodka, ciepła i przyjemna jest ta książka świadczy już okładka, osobiście nie mogłam oderwać od niej oczu.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.


2 komentarze: