„Język baklawy” to opowieść o
rozdarciu, poszukiwaniu, rodzinie, kulturach i jedzeniu. Autorka –
Diana Abu-Jaber – oparła swoją opowieść na wspomnieniach
głównie z dzieciństwa.
Wychowywała się w amerykańsko-jordańskiej
rodzinie, w której zderzyły się dwie kultury. Od strony ojca
emigranta z Jordanii, świadomego swojej historii, dumnego ze swoich
korzeni, otoczonego liczną rodziną (kolejnymi braćmi przybywaj w
poszukiwaniu amerykańskiego snu; wszechwiedzącą ciotką-wiedźmą
znającą wszelkie tajemnice, receptury i znającą rozwiązanie
każdego problemu) oraz matką (wychowaną w Ameryce, niewiedzącą
zbyt wiele o swojej rodzinie, nawet tego czy przodkowie byli Niemcami
czy Szwajcarami) trochę nieobecną, piękną i dumną. W takim
rozdarciu żyła bohaterka, niezbyt wiedząc, co jest prawdziwe:
Moje
dzieciństwo składało się z opowieści – wspomnień i historii z
życia ojca oraz mitów i legend, które podsuwała mi do czytania
matka.
Uczucie
rozdarcia nasiliło się po rocznym pobycie w Jordanii, gdzie cała
rodzina wyjechała za ojcem, który myślał, że tam jednak czeka
ich prawdziwe życie. Jednak tak się nie stało, zaś Diana, która
zasmakowała tej inności, i nawet się w niej rozsmakowała, po
powrocie nie mogła odnaleźć się w amerykańskiej rzeczywistości,
bo Diana tak naprawdę była bardziej arabska niż amerykańska, nie
broniła się przed tą obcą inną kulturą, a może jako dziecku po
prostu łatwiej było się jej przystosować.
Ta
historia o rodzinie, poszukiwaniu tożsamości i odmiennych
kulturach, opowiedziana niezwykle ciepło i poetycko nie mogła się
obejść bez... jedzenia. Każda osoba, wydarzenie czy opowieść w
tej książce powiązana jest z jakimś przepisem, najczęściej z
kuchni arabskiej, a jest ich w książce ponad 40 wplecionych w
kolejne strony powieści. Począwszy od szisz kebaba, który ma
w sobie dzikość. Jest osmalony i chrupiący na zewnątrz, ale
różowy, niemal czerwony w środku, pachnący w szczególny sposób
szpikiem i pieprzem. Skwierczy w ustach i zostawia posmak ziemi;
przez ciastka sambusik, które
rozpływają
się na języku maślanymi płatkami
po tytułową baklawę, która jest
poemat o bogactwach kultur Wschodu.
Istna
feeria smaków i zapachów, które rozbudzają wyobraźnię i apetyt.
Książkę
czyta się wyśmienicie, historie są wciągające a bohaterowie
ciekawi, z chęcią podąża się ich śladami i poznaje kolejne
wspomnienia, plany i marzenia. To niezwykle ciepła i smakowita
opowieść, dla wszystkich spragnionych mądrych i ładnych
opowieści.
To
druga po „Wśród mangowych drzew” książka z serii Dolce Vita,
która tak bardzo oddziałuje smakami i zapachami.
Za
książkę dziękuję wydawnictwu Czarne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz