niedziela, 14 grudnia 2014

Książki na prezenty... recenzje


Przygotowania do świąt już trwają, co roku dbam o to, by ten grudniowy czas był wyjątkowy, i próbuję nie wpędzać się w przedświąteczną gorączkę. Przygotowania dzielą się na mniej przyjemne jak sprzątania (co mam już za sobą) i te przyjemniejsze jak pieczenie (to jeszcze przede mną) czy kupowanie prezentów (to też już mam za sobą). Prezenty staram się kupować jak najwcześniej, by uniknąć tłumów w sklepach i nie chwytać w ostatniej chwili, co popadnie. Dlatego co raz częściej kupuję w sklepach internetowych, oczywiście zastanawiając się co, komu sprawi największą radość.

Ponieważ prezenty już mam gotowe; czekają jedynie na zapakowanie - co mnie niezmiernie cieszy, bo uwielbiam pakować prezenty, i równie cieszy mnie, gdy osoba obdarowana jest zadowolona z prezentu co podziwia opakowanie - to z chęcią podzielę się z wami kilkoma pomysłami na prezenty książkowe, oczywiście... kulinarne.



Grudzień obfitował w nowe publikacje kulinarne, pojawiło się mnóstwo książek, pięknie wydanych, mniej lub bardziej oczekiwanych. Na blogach i portalach możecie znaleźć mnóstwo wpisów o książkach na prezent, ten wpis będzie podobny, jednak znajdziecie w nim subiektywne propozycje, które sama chciałam dostać, i tak się stało, gdyż w grudniu kilka książek sprezentowałam sobie, a kilka otrzymałam dzięki uprzejmości innych:)


1) Make cooking easier


To książka, na którą czekałam odkąd tylko zaczęłam śledzić bloga MakeCookingEasier.pl. Od razu w mojej głowie powstał obraz książki napisanej przez autorkę bloga. Mimo czekania kilku lat, udało się, książka została opublikowana i w końcu trafiła w moje ręce. 

Pierwsze wrażenie - książka jest utrzymana w stylu bloga i w stylistyce charakterystycznej dla Zosi, co tym bardziej cieszy, gdyż widać, że to autorska publikacja i że włożono w nią wiele pracy i serca. Nie zawiodło też wydawnictwo, bo od strony technicznej książce nie można nic zarzucić - poręczny format, twarda oprawa, tasiemka - to już standard, który bardzo sobie cenię, a do tego takie smaczki jak materiałowy grzbiet - opisałabym jednym słowem - elegancja.

Książka podzielona jest na 4 części, w której każda odpowiada porze roku, te zaś podzielone są na podrozdziały: śniadania, obiady, desery, i w każdym znajdziemy cztery przepisy (oprócz całostronicowego zdjęcia zawierają także kilka mniejszych zdjęć z kolejnych etapów przygotowania potrawy). W sumie w książce znajduje się 48 przepisów - ze względów praktycznych niezbyt dużo. Jednak na tę publikację nie można patrzeć jako na książkę typowo kucharską, gdyż oprócz przepisów są w niej zdjęcia z codziennego życia Zosi czy jej podróży, opatrzone jej komentarzami dotyczącymi nie tylko przepisów, ale i życia rodzinnego. Tak więc połączenie apetycznych przepisów i kolaże zdjęć z prywatnego archiwum tworzą książkę przyjemną w odbiorze, dzięki której autorka staje się nam bliższa. 

Co do samych przepisów to wydaje mi się, że większość z nich pojawiła się już na blogu. Jednak nie powinno to zniechęcać fanów, wręcz odwrotnie - fajnie mieć te proste i przystępne receptury pod ręką. Blog Zosi zawsze był dla mnie deską ratunku, gdy potrzebowałam szybkiego przepisu na obiad lub prostej receptury na ciasto - teraz będę mogła po prostu zajrzeć do książki. Ach, zapomniałabym, w książce znalazłam przepisy, które darzę wielkim sentymentem, jak choćby francuskie tosty z chałki, które były pierwszym wypróbowanym przeze mnie przepisem z bloga Zosi. Inne przepisy również nie zawodzą, już z działu zima zrobiłabym z chęcią co drugi:)

Dla kogo jest ta książka? Na pewno dla miłośników bloga i samej Zosi, gdyż odnajdą tu typową stylistkę, oraz mnóstwo ciepła i uśmiechu autorki, a przede wszystkim proste przepisy na domowe dania. Cena 49,90 zł.



Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Rebis.



2) Najlepsze przepisy dla całej rodziny


To publikacja dla tych, którzy oprócz prostoty w gotowaniu, cenią sobie także zdrowie. Książka to wspólne dzieło Grzegorza Łapanowskiego i Mai Sobczak (znanej z bloga qumamkasze.pl), w której propagują zdrowe posiłki na co dzień dla całej rodziny. 

Początek książki to kilka rozdziałów teoretycznych definiujących dobre jedzenie, rady gdzie kupować najbardziej wartościowe produkty, sposoby na dawanie przykładu żywieniowego dzieciom i kształcenie w nich zdrowych nawyków żywieniowych, zasady zbilansowanej diety, a nawet rady dotyczące ekonomii odżywiania. Po tym wstępie otrzymujemy kilkadziesiąt przepisów na: pierwsze i drugie śniadania, obiady, przekąski i desery oraz kolacje. Dużym plusem przepisów jest to, że każdy może dostosować je do własnych potrzeb, bo na przykład ilość składników jest podana orientacyjnie np. średni kawałek łopatki wieprzowej, podobnie jest z rodzajem produktów: jeśli nie lubisz kolendry autorzy proponują zastąpienie je natką pietruszki. To naprawdę świetne podejście, bo możemy dowolnie modyfikować receptury przez co przygotowane dania zbyt szybko się nie znudzą.

Jeśli chodzi o stronę wizualną to książka również zaskakuje pozytywnie - równie poręczny format (B5), twarda oprawa, matowy papier kredowy do tego spójny layout, a przede wszystkim świetne, śliczne zdjęcia między innymi Krzysztofa Kozanowskiego. 

Choć książka kładzie duży nacisk na odżywianie dzieci i to jest motyw przewodni książki, to publikacja będzie pomocna nie tylko rodzicom, którzy dzięki niej ułożą całodzienne menu dla całej rodziny, ale też dla tych, którzy lubią gotować prosto, szybko, ze składników, które mają akurat w lodówce, i przy okazji zdrowo.

Ogromnym plusem jest cena książki (34,90 zł), bo za tę ilość przepisów i solidną zarówno wizualnie jak i merytorycznie publikacje to bardzo niska cena. Bardzo polecam.



Za książkę dziękuję wydawnictwu Publicat.



3) Moje wypieki i desery na każdą okazję


Kolejna książka pani Doroty Świątkowskiej z bloga MojeWypieki.com to kilkadziesiąt przepisów na słodkości. Tym razem dobrane zostały ze względu na okazje, i tak znajdziemy tu receptury na: urodziny, Walentynki, Tłusty Czwartek i Halloween, Wielkanoc i Boże Narodzenie, a także na majówkę, piknik, drugie śniadanie,czyli trochę mniejsze okazje oraz dla dzieci i do kawy, bo jakby nie patrzeć picie kawy to też okazja;)

Książa nie różni się zbyt od poprzedniej publikacji autorki, która prezentuje typowe dla siebie przepisy okraszone apetycznymi zdjęciami. Wszystkie prezentowane wypieki są bardzo słodkie, z dużą ilością cukru jako główny składnik, z kolorowym lukrem i posypkami, to przepisy na bogato - choć akurat do tego czytelnicy bloga zapewne są przyzwyczajeni. Może to jednak odstraszyć tych, którzy stylu pani Doroty nie znają. Przeglądając książkę, na pierwszy rzut oka, ma się ochotę zrobić każdy z przepisów, jednak zagłębiając się w listę składników, często chęć ta odchodzi, bo ilości jajek, cukru, czekolady i innych składników, które niekoniecznie ma się zawsze pod ręką, sprawia, że przepisy można wykonać faktycznie na konkretną okazję. Na plus jest to, że oprócz kilkudziesięciu przepisów na słodkości znajdziemy tu też kilka na wypieki wytrawne np. bułeczki z pieczarkami czy muffiny z żółtym serem - głównie w rozdziale "Na piknik" to bardzo miłe urozmaicenie. 

Publikacja to solidna dawka przepisów, oczywiście w bardzo ładnym wydaniu, duży format, twarda satynowa oprawa, piękne zdjęcia i oprawa graficzna, sprawiają że z przyjemnością korzysta się z tej książki.

Myślę, że to publikacja idealna na prezent, zadowoli  nie tylko czytelników bloga, ale także miłośników słodkości i tych, którzy po prostu lubią obcować z pięknymi książkami. Cena 69,99 zł.



Książka trafiła do mojej biblioteczki dzięki mojemu koledze z portalu Bestsellery.net , na który przy okazji zapraszam po więcej książkowych inspiracji.



4) Jadłonomia


Na tę publikację czekali chyba wszyscy, co ciekawe nie tylko wyznawcy kuchni wegańskiej. Myślę, że to fenomen, co potwierdza fakt, że ponoć pierwszy nakład książki wyczerpał się w kilka tygodni od premiery.

Ja również zapragnęłam mieć tę książkę, pomimo że weganką, a nawet wegetarianką nie jestem, a w moim domu czasem gości mięso, nie wspominając o mleku, jajkach itp. Skąd więc to pragnienie, by posiadać książkę Marty Dymek? Czasem przychodzi mi chęć, aby zjeść burgery z warzyw strączkowych lub typowo warzywną zupę, o dziwo raz zdarzyło mi się upiec wegański sernik (mojej koleżance-wegance na urodziny), wtedy z pomocą przychodzi mi blog jadlonomia.com. To strona, dzięki której gotowanie bezmięsne a także wegańskie, staje się bardzo przystępne i oczywiste; przeglądasz przepisy i stwierdzasz :"Tak, zrobię to", i robisz na obiad chili sin carne:)

Właśnie dlatego chciałam, żeby Jadłonomia zagościła w mojej biblioteczce, i był to bardzo dobry wybór. Po pierwszym przejrzeniu książki od razu wypróbowałam dwa przepisy: na ciasto marchewkowe i zupę z soczewicy, i znalazłam kilkanaście innych, które zrobię w najbliższym czasie (chociażby pasztety - na święta). Choć bliżej mi do wegetarianki niż do weganki, śmiało korzystam z tych przepisów, bo o ile zupy gotuję ściśle trzymając się przepisów, to do ciasta zamiast siemienia lnianego dodaje jajka, a przepis traktuję po prostu jako prostą bazę. Więc jak widać nie tylko weganie mogą korzystać z przepisów Marty.

Książkę chciałam również mieć z powodu jej wydania - Dwie Siostry, które wydają prześliczne książki dla dzieci, ale mają również doświadczenie w książkach kucharskich (książka Elizy Mórawskiej z White Plate) - zrobiły kawał dobrej roboty, gdyż Jadłonomia to solidna książka, która zdecydowanie wyróżnia się wśród polskich książek kucharskich. 

Komu polecam tę publikację? Oczywiście weganom, wegetarianom i wszystkim tym, którzy chcą wprowadzić do swojego menu przepisy roślinne i tym, którzy nie boją się wyzwań i kochają piękne książki. Cena 69 zł.




5) BlogerChef 2



To nie będzie obiektywna recenzja. Nie będzie tak, gdyż jest to książka, nad którą pracowałam. Dzięki swojej pracy miałam okazję uczestniczyć w wydaniu książki BlogerChef 2, która jest podsumowaniem konkursu dla blogerów kulinarnych, więcej o konkursie możecie przeczytać na stronie organizatora

Jednak wracając do publikacji, w książce znajdziecie kilkadziesiąt przepisów, które zostały wyłonione w poszczególnych etapach konkursu przez profesjonalne jury, a przygotowanych przez uczestników konkursu, którzy na co dzień prowadzą swoje blogi kulinarne. Są to przepisy na dania z kuchni całego świata, przygotowane w profesjonalny sposób, dzięki czemu blogerzy mogli poczuć się jak prawdziwi szefowie kuchni. Potrawy wydawane były na sposób restauracyjny, czyli małe porcje, podane w bardzo estetyczny sposób. Wszystkie przepisy opatrzone są zdjęciami w spójnej stylistyce. 

Teraz część, której naprawdę nie wypada mi pisać, ale nie mogę się powstrzymać. Książka wydana została bardzo estetycznie, ze świetną, ciemną okładką, która z pewnością wyróżni się na księgarnianych półkach. Do tego minimalistyczny acz nienudny layout i solidne wydanie - papier kredowy i twarda satynowa oprawa, spełnią oczekiwania wymagających odbiorców. 

Komu polecam książkę? Przede wszystkim blogerom kulinarnym, także tym, którzy chcą gotować jak szefowie kuchni - dzięki przepisom z tej publikacji będą mogli spróbować, bo dostarcza ona naprawdę wykwintnych przepisów, a także tym, którzy chcą sprawdzić, jak wyglądają konkursy kulinarne... od kuchni:) Cena 49,90 zł.

A jakie książki kulinarne wy chcielibyście znaleźć pod choinką?

wtorek, 25 listopada 2014

Sernik z polewą czekoladowo-kokosową


W pewien późnojesienny weekend powstało ciasto, które łączy to, co lubię: sernik, czekoladę i kokos:) Puszysta masa serowa na ciasteczkowo-kokosowym spodzie oblany polewą czekoladowo-kokosową, ot taka rozpusta.


Składniki:

Spód
  • 100 g herbatników
  • 3-4 łyżki oleju kokosowego

Masa serowa (wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową)
  • 1 łyżka mąki pszennej
  • 70 dkg sera białego mielonego
  • 4 jajka
  • 1 szklanka cukru
  • 1 i 1/2 esencji waniliowej
Polewa
  • 1 tabliczka gorzkiej czekolady (min. 70%)
  • kilka łyżek oleju kokosowego
  • płatki lub wiórki kokosowe

Przygotowanie:

Ciasteczka kruszymy najlepiej w blenderze, dodajemy olej kokosowy (w temperaturze pokojowej lub lekko podgrzany), dokładnie mieszamy. Masą ciasteczkową wykładamy tortownicę (najlepiej wyłożoną papierem do pieczenia), i pieczemy przez około 15 minut w 150 stopniach.

W tym czasie przygotowujemy masę serową. Jajka ucieramy na bladożółtą masę, nie przerywając ucierania powoli wsypujemy cukier i dajemy esencję waniliową. Masę jajeczną dodajemy do masy serowej, dodajemy mąkę i dokładnie mieszamy. Całość przelewamy do tortownicy i pieczemy przez około 40-50 minut w 150 stopniach. Upieczony sernik studzimy, a w tym czasie przygotowujemy polewę.

Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej, dodajemy olej kokosowy, dokładnie mieszamy. Tak przygotowaną masą polewamy ostudzony sernik, posypujemy płatkami lub wiórkami kokosowymi.



Smacznego!


niedziela, 2 listopada 2014

Tort czekoladowy z bezami

Chociaż od wykonania tego ciasto minęło już kilka tygodni, to chodziło ono za mną cały czas, więc doszłam do wniosku, że nie mogę się nim z wami nie podzielić. Ciasto, które ze względu na okazję zostało mianowane tortem, zrobiłam na urodziny mojego starszego brata. Długo zastanawiałam się, co mogłoby być najbardziej odpowiednie, gdyż chciałam uniknąć typowego tortu z kremem, tort bezowy wydawał mi się zbyt delikatny (gdyż musiałam brać też pod uwagę przetransportowanie ciasta w inne miejsce), padło więc na ciasto czekoladowe... aby nadać mu odświętnego charakteru, udekorowałam je bezami...

Inspirowałam się przepisem na ciasto czekoladowe z niezastąpionego White Plate, trochę modyfikując znaleziony tam przepis. Ciasto jest bardzo, ale to naprawdę bardzo mocno czekoladowe z kawowym posmakiem, jest niezwykle gęste, zbite i wilgotne pokryte grubą warstwą czekoladowej polewy, to ciasto którego możesz zjeść kawałek, a nie możesz o nim zapomnieć. Na dodatek zapach czekolady unosi się w powietrzu jeszcze przez bardzo długi czas. Polecam szczególnie miłośnikom czekolady, nie tylko na wyjątkowego okazje.



Składniki:

Ciasto

  • pół łyżeczki mielonego kardamony
  • 200 ml mocnej kawy
  • 200 g gorzkiej czekolady min. 70%
  • 200 g masła
  • 3 jajka
  • 80 ml śmietany
  • 300 g cukru pudru
  • 170 g mąki
  • 1 łyżeczka sody
  • 30 g kakao

Bezy
  • białka z 2 jajek
  • 150 cukru pudru lub drobnego cukru

Polewa
  • 200 g gorzkiej czekolady min. 70%
  • 50 g masła
  • 1 łyżka miodu

Przygotowanie:

Aby przygotować ciasto rozpuszczamy masło i czekoladę połamaną na kawałki w kąpieli wodnej. Zaparzyć 200 ml mocnej kawy, dodać do niej kardamon i gotować przez na bardzo małym ogniu przez około 10 minut, tak by została trochę ponad połowa płynu; odstawić do przestudzenia.

Jajka utrzeć ze śmietaną i cukrem pudrem, do tej masy wlać przestudzone czekoladę i kawę i dokładnie wymieszać. Dodać przesianą mąkę, sodę i kakao. Dokładnie wymieszać.

Tortownicę o średnicy 21 cm wysmarować masłem i wysypać bułką tartą, wlać do niej przygotowaną masę. Ciasto piec około godzinę i 15 minut w piekarniku nagrzanym do 160 stopni; stan upieczenia ciasta sprawdzamy, patyczkiem, jest gotowe, gdy patyczek jest suchy. Ciasto studzimy.

W tym momencie można przygotować bezy. Białka z cukrem podgrzewamy na parze do około 60 stopni i ubijamy mikserem do całkowitego wystudzenia. Masę przekładamy do rękawa cukierniczego, wyciskamy małe bezy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Bezy pieczemy w temperaturze około 130 stopni przez 45 minut. Warto obserwować bezy w trakcie pieczenia, i wyjąć w momencie gdy będą chrupkie z wierzchu, ale nie zaczną się rumienić.

W tym czasie przygotowujemy polewę. Rozpuszczamy czekoladę z masłem w kąpieli wodnej. Ciepłą masą pokrywamy całe (koniecznie wystudzone) ciasto także jego boki, gdy polewa wystygnie na cieście, układamy bezy. Ciasto wstawiamy do lodówki na kilka godzin a najlepiej na całą noc do lodówki.


Smacznego!

niedziela, 12 października 2014

Paryskie smaki

Zapewne nie będę oryginalna, gdy wyznam, że podróż do Paryża to jedno z moich marzeń. Jednak jest ono dla mnie na tyle ważne, gdyż był to pierwszy kierunek, który wybrałam jeszcze jako mała dziewczynka. Spowodowane było to tym, że moja chrzestna miała okazję odwiedzić Paryż, zaś ja odwiedzając ją zawsze wędrowałam do półki z książkami, na której stał brzydki, szary przewodnik po tym mieście, który dla mnie był czymś wyjątkowym, egzotycznym, nieosiągalnym. I tak oto to marzenie tkwi we mnie od dawna. Później przyszła fascynacja książkami o Paryżu, Francji z kuchnią francuską w tle, zaś następnie pierwsze kroki i próby kulinarne jak choćby crème patissière, a i nie mogę zapomnieć o Rachel Khoo i Julii Child:)

Dlatego gdy otrzymałam od wydawnictwa Rebis propozycję zrecenzowania książki Paryskie smaki to nie wahałam się ani chwili. Szczególnie że wcześniej już wypatrzyłam ją w Empiku jednak egzemplarz był zafoliowany i nie mogłam go przejrzeć.

Książa jest wydana fantastycznie: minimalistyczna okładka w przyciągających wzrok kolorach, mniej minimalistyczny jednak bardzo przyjemny dla oka layout oraz cudowne zdjęcia lokali, restauracji, targów, i oczywiście, jedzenia.


Kulinarny Paryż zwiedzamy z autorką - Trishą Deseine - Irlandką mieszkającą we Francji od 30 lat, piszącą o kuchni między innymi na łamach "Elle". Dzięki Trishy odwiedzamy jej ulubione restauracje, kawiarnie, cukiernie, piekarnie i inne miejsca, w których można smacznie zjeść i zrobić zakupy, by poczuć się jak prawdziwa paryżanka.

Mi najbardziej przypadł do gustu rozdział "Smakowite włóczęgi", bo właśnie w taki sposób - wędrując niekoniecznie głównymi ulicami, bez planu miasta, trafiając w mało oblegane miejsca i co rusz zatrzymując się przy witrynach - lubię zwiedzać nowe miejsca.
Oczywiście każde z miejsc, do którego trafiamy z autorką jest opatrzone dokładnym adresem, nierzadko też numerem telefonu i stroną internetowa.

W książce znajdziemy też spis popularnych blogów i stron internetowych poświęconych kulinariom, wypis kursów gotowania czy propozycje kulinarnych wycieczek z przewodnikiem.

Ponieważ lepiej nie czytać tej książki z pustym żołądkiem, w publikacji znajdziemy rozdział z kilkunastoma przepisami, abyśmy mogli przygotować chociażby quiche "Lauren" czy crumble. W takim towarzystwie lektura książki na pewno będzie jeszcze smakowitsza, a my wtedy na 100% poczujemy się jak w Paryżu:)

Cieszę się, że książki nie mogłam (choć może raczej nie chciałam) przeczytać od deski do deski, tylko przyjemność z jej obcowania rozkładałam sobie na raty, teraz pozostaje mi zaglądać do niej, gdy będę chciała poczuć klimat kulinarnego Paryża, lub po prostu spełnić swoje dziecięce marzenie i wyruszyć do tego miasta kulinarnym szlakiem...