Czasem się zdarza, że w sobotę rano
dowiadujemy się, że po południu czeka nas wizyta znajomych.
Oczywiście trzeba coś przygotować i wydawać się może, że czasu
starczy jedynie na kupienie chipsów, paluszków, ewentualnie
przygotowanie słonej lub słodkiej przekąski z ciasta francuskiego,
które zazwyczaj mamy (ja mam) w lodówce.
Może także zajrzeć do wszystkich
książek kucharskich, które stoją na półce i szukać szybkich
przepisów, bo zawsze się wydaje, że takie w niej były i że można
właśnie teraz je wykorzystać, ale czy więcej czasu nie stracimy
na wertowaniu stron?
W takich chwilach warto sięgnąć po
książkę w stylu „Prosto i presto. Przyjmujemy gości”. To
publikacja z kilkudziesięcioma włoskimi przepisami na przyjęcia.
Anna Lucci, we wstępie do przepisów,
radzi, jak przygotować przyjęcie w dwie godziny. Jak zrobić zakupy
– to akurat można wziąć sobie do serca nie tylko przy zakupach
na przyjęcie, ale także przy tych codziennych, co zawsze dobrze
jest mieć w domu – puszki z tuńczykiem, makaron czy suszone
pomidory, jak dobrać menu – czyli od aperitifu do dania głównego,
kiedy i jak zaprosić gości, jak przygotować stół, jak podawać
dania, a nawet kilka słów o bon tonie – nie przerażajcie się tą
ilością teorii, bo wszystko zajmuje dosłownie kilka stron i jest
zaprezentowane w prosty i zabawny sposób.
Nie zabrakło także kilku słów o
winie, o tym jak czytać etykiety, czy o kieliszkach odpowiednich do
konkretnego rodzaju wina.
Po tym następuje część główna,
czyli 9 rozdziałów z licznymi przepisami. Aperitify, czyli lekkie
drinki na przełamanie lodów, przystawki – a wśród nich zielone
awokado z tortillą podane w pucharkach, bruschetta z bakłażanami
czy sałatka z truskawkami. Jest kilka przepisów na sosy np. mus z
tuńczyka czy sos z pachnących jabłek. Sałatki i pasty, dania
główne, a wśród nich sałatka z indyka lub ryba pieczona na
szampanie.
Publikacja jest w pełni kolorowa,
oprawa graficzna dosyć pstrokata, bo na stronie oprócz przepisu
(który nota bene jest napisany na zdjęciu) znajdują się też
notatki lub ciekawostki – przez co całość wydaje się dość
chaotyczna. Zapewne niektórym będzie to odpowiadać, jednak ja wolę
minimalizm. Jednak nie przeszkadza to w korzystaniu z ciekawych
przepisów na smaczne dania.
Myślę, że z książki będą
zadowoleni zarówno miłośnicy włoskiej kuchni, jak ci, którzy na
słowo „przyjęcie” dostają białej gorączki i nie widzą od
czego zacząć i co zrobić, by zadowolić gości smacznym jedzeniem.
Choć oczywiście przepisy z książki śmiało można stosować na
co dzień.
Za książkę dziękuję wydawnictwu
Lucci Editore.
Książka w sam raz dla mnie:)Zawsze mam kłopot ze "zrobieniem czegoś na szybko". Lubię kuchnię włoską i mam zaopatrzoną szafkę w produkty,które w niej królują (makarony,oliwy,suszone pomidory),dlatego tym bardziej chciałabym tą książkę mieć.Szata graficzna bardzo mi się podoba.Szczerze mówiąc lubię takie "pstrokate" książki o tematyce kuchennej:)
OdpowiedzUsuńChciałam także podziękować za przepis na muffinki z czekoladą, który umieściła Pani na blogu. Wyszły pyszne i cała rodzinka się zajadała:)
Cieszę się, że muffinki smakowały:) Co do książki to faktycznie pozycja dla Pani - polecam!
Usuń