piątek, 3 maja 2013

Prosto i presto, przyjmujemy gości...


Czasem się zdarza, że w sobotę rano dowiadujemy się, że po południu czeka nas wizyta znajomych. Oczywiście trzeba coś przygotować i wydawać się może, że czasu starczy jedynie na kupienie chipsów, paluszków, ewentualnie przygotowanie słonej lub słodkiej przekąski z ciasta francuskiego, które zazwyczaj mamy (ja mam) w lodówce.
Może także zajrzeć do wszystkich książek kucharskich, które stoją na półce i szukać szybkich przepisów, bo zawsze się wydaje, że takie w niej były i że można właśnie teraz je wykorzystać, ale czy więcej czasu nie stracimy na wertowaniu stron?

W takich chwilach warto sięgnąć po książkę w stylu „Prosto i presto. Przyjmujemy gości”. To publikacja z kilkudziesięcioma włoskimi przepisami na przyjęcia.


Anna Lucci, we wstępie do przepisów, radzi, jak przygotować przyjęcie w dwie godziny. Jak zrobić zakupy – to akurat można wziąć sobie do serca nie tylko przy zakupach na przyjęcie, ale także przy tych codziennych, co zawsze dobrze jest mieć w domu – puszki z tuńczykiem, makaron czy suszone pomidory, jak dobrać menu – czyli od aperitifu do dania głównego, kiedy i jak zaprosić gości, jak przygotować stół, jak podawać dania, a nawet kilka słów o bon tonie – nie przerażajcie się tą ilością teorii, bo wszystko zajmuje dosłownie kilka stron i jest zaprezentowane w prosty i zabawny sposób.
Nie zabrakło także kilku słów o winie, o tym jak czytać etykiety, czy o kieliszkach odpowiednich do konkretnego rodzaju wina.

Po tym następuje część główna, czyli 9 rozdziałów z licznymi przepisami. Aperitify, czyli lekkie drinki na przełamanie lodów, przystawki – a wśród nich zielone awokado z tortillą podane w pucharkach, bruschetta z bakłażanami czy sałatka z truskawkami. Jest kilka przepisów na sosy np. mus z tuńczyka czy sos z pachnących jabłek. Sałatki i pasty, dania główne, a wśród nich sałatka z indyka lub ryba pieczona na szampanie.


Publikacja jest w pełni kolorowa, oprawa graficzna dosyć pstrokata, bo na stronie oprócz przepisu (który nota bene jest napisany na zdjęciu) znajdują się też notatki lub ciekawostki – przez co całość wydaje się dość chaotyczna. Zapewne niektórym będzie to odpowiadać, jednak ja wolę minimalizm. Jednak nie przeszkadza to w korzystaniu z ciekawych przepisów na smaczne dania.

Myślę, że z książki będą zadowoleni zarówno miłośnicy włoskiej kuchni, jak ci, którzy na słowo „przyjęcie” dostają białej gorączki i nie widzą od czego zacząć i co zrobić, by zadowolić gości smacznym jedzeniem. Choć oczywiście przepisy z książki śmiało można stosować na co dzień.


Za książkę dziękuję wydawnictwu Lucci Editore.

2 komentarze:

  1. Książka w sam raz dla mnie:)Zawsze mam kłopot ze "zrobieniem czegoś na szybko". Lubię kuchnię włoską i mam zaopatrzoną szafkę w produkty,które w niej królują (makarony,oliwy,suszone pomidory),dlatego tym bardziej chciałabym tą książkę mieć.Szata graficzna bardzo mi się podoba.Szczerze mówiąc lubię takie "pstrokate" książki o tematyce kuchennej:)
    Chciałam także podziękować za przepis na muffinki z czekoladą, który umieściła Pani na blogu. Wyszły pyszne i cała rodzinka się zajadała:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że muffinki smakowały:) Co do książki to faktycznie pozycja dla Pani - polecam!

      Usuń